Grono wiernych czytelników informuję że od ostatniego mojego posiłku nic mi nie jest :P baaa co więcej mam kolejne przepisy tak więc dziś ( a raczej tydzień temu) AMBITNIE – czyli:
Kurczak w sosie pomarańczowym :d
potrzebujemy
tym razem zrezygnowałem z przepisywanie tego do notatnika, wystarczyło zwykłe zdjęcie komórka ;)
I zaczynamy :) najpierw dobrze jest porządnie umyć pomarańcze i cytryny, 3 pomarańcze będą ok ;-) ścieramy na tarce skórke z nich:
tak żeby uzbierało się tego w sam raz na jedną łyżkę, potem pomarańcze wyciskamy żeby wydobyć sok :P ja do tego użyłem rąk :D
w tle widać resztki pomrańczy :) Teraz wyciskamy cytryne :)
Teraz zabieramy się za mięso, estetom filetowym polecam wydłubanie żyłek z filetów, czasochłonne ale potem lepiej smakuje :P następnie pokrojenie mięsa w kostkę ( co jest nie lada wyzwaniem, wiec ja zastosowałem różnego rodzaju bryły 3d :D ) mięso powinno być suche. Chyba że mamy olejoodporną zbroje do smażenia ;d
Potem mięso należy oprószyć mąka, czyli po ludzku posypać mąka ale nie za dużo :D
Bierzemy drobne siteczko, sypiemy tam trochę mąki unosimy zestaw nad mięso i pstrykamy w niego palcem aż do wyczerpania mąki :
Ta wersja przepisu jest dla tych wolniejszych w kuchni ;-) Bierzemy rondel i wlewamy do niego szklankę bulionu, sok pomarańczowy i cytrynowy i trochę gałki muszkatowej :) Można to zrobić w trakcie przygotowywania mięsa tylko trzeba pilnować czasu :)
Wracamy do mięsa, na patelni silnie rozgrzewamy olej i frrrrruuu wrzucamy mięso smażąc je następnie kilka minut :) jeśli nie było na nim zbyt wiele wody to nie będzie prowadziło ostrzału w naszym kierunku :)
Jak widać na powyższym obrazku bulion już się gotuje w prawym górnym rogu:)
Po tych kilku minutach smażenia mięsa dorzucamy do niego masło i jeszcze chwile smażymy, ja tam w sumie nie wiem po co to masło ale przynajmniej ładnie pachnie.. :P i robi się bardziej żółte:
Gdy minie te kilka minut a garnek z bulionem i sokami gotuje się już 15 minut to przekładamy mięso do garnka wraz z nim dorzucając sparzone rodzynki. To chyba takie rodzynki które na chwile zalewa się wrzątkiem po to żeby je chyba wypłukać z olejów i robaków, które kurczakami nie są, sypiemy też skórki z pomarańczy i cytryny, trochę soli i pieprzu. Dusimy na lekkim ogniu jakieś 30 minut
Sami sobie robimy ryż tak żeby za 30 minut był gotowy, bierzemy naszego uduszonego kurczaka z sosem i rodzynkami i wrzucamy na talerz :)
Specjalnie w celu zazielenienia talerza zaopatrzyłem się w zestaw roślinek, będących pewnie głównym składnikiem dań wegetariańskich :D :D
Wersja bez zieleniny i jedzona drugiego dnia wyglądała tak:
Ogólnie muszę przyznać że potrawa mnie zaskoczyła i całkiem dobrze smakowała, gdyby nie to że mam do sprawdzenia jakieś 100 innych przepisów to bym ja jeszcze zrobił w najbliższym czasie kolejny raz :P
a jak brzmi!!
a jak pachnie!! :P
i wciąż żyje ;)